
Gdzieś na wyblakłym, żółto – złotym krajobrazie ciągnących się po horyzont łąk stuknął nam tysięczny kilometr. Miała być huczna celebracja, wyciągnięcie z dna sakwy jakiegoś smacznego rarytasu. No…
Gdzieś na wyblakłym, żółto – złotym krajobrazie ciągnących się po horyzont łąk stuknął nam tysięczny kilometr. Miała być huczna celebracja, wyciągnięcie z dna sakwy jakiegoś smacznego rarytasu. No…