Skip to main content

Można powiedzieć, że jedzenie w Laosie to była dla nas powtórka z rozrywki. Poza nielicznymi wyjątkami, większość dań była nam już znana. Nie ma się co dziwić – kuchnie całych Indochin wzajemnie się przenikają, a smaki, choć różnią się subtelnie bazują na tych samych składnikach.

W Laosie mieliśmy wakacje. Tak jakoś wyszło, że prawie połowę naszego pobytu przeznaczyliśmy na błogie lenistwo, a to – szczególnie w centrach turystycznych – sprzyja kulinarnym ekscesom. Jedliśmy dużo, często i dobrze. Byłoby idealnie, gdyby nie towarzyszyły temu wyrzuty sumienia z powodu topniejącego stanu konta – jedzenie w Laosie jest zaskakująco drogie!

Ale Laos ma coś, czego nie ma Birma ani Tajlandia – bagietki i naleśniki. A musicie wiedzieć, że bagietka po diecie wyłącznie ryżowej smakuje naprawdę wybornie. Francuska spuścizna kolonializmu to też słynne crepes. W kilkudziesięciu wariantach – na słodko i słono. Z owocami, dżemem, nutellą, masłem orzechowym albo z boczkiem, pieczarkami, serem, cebulą, kiełbaskami. Całkiem tanie i dostępne na każdym kroku. Zabójczo dobre!

IMG_7130

Wybór jest naprawdę ciężki!

Wybór jest naprawdę ciężki!

IMG_4663-2

Naleśniki smażone na wielkiej blasze. Ten akurat z bananami i mlekiem kondensowanym

Naleśniki smażone na wielkiej blasze. Ten akurat z bananami i mlekiem kondensowanym

Flagowym daniem Laosu jest Larb (albo Laap), czyli mielone mięso podawane z dużą ilością mięty i kolendry. Mam mieszane uczucia – smak mięty jest na tyle intensywny, że skutecznie maskuje wszystkie pozostałe składniki. Nie wiem, czy o taki efekt chodziło, ale po jednorazowej próbie więcej laapu nie zamówiłam.

IMG_4899-2

IMG_7117

Gęsta zupa rybna. Kolejny laotański specjał

Gęsta zupa rybna. Kolejny laotański specjał

Grillowana ryba z Mekongu. Mistrzostwo świata i smak, którego nie można przegapić będąc w Luang Prabang

Grillowana ryba z Mekongu. Mistrzostwo świata i smak, którego nie można przegapić będąc w Luang Prabang

Bo Laos to też oczywiście mnóstwo mięsa. Dodawane praktycznie do każdego dania. Tu nie ma czegoś takiego jak ryż z warzywami. Jest ryż z warzywami i mięsem. Warzywne szaszłyki? Zapomnijcie. Za to cała masa kiełbasek. Grillowanych, gotowanych, smażonych. Na ciepło, na zimno, zawsze na szybko. Jedynym miejscem, w którym mogliśmy najeść się wegetariańskich potraw był bufet na targu w Luang Prabang. Za dwa dolary napełnialiśmy sobie michy ziemniaczkami, fasolką, szparagami, dynią, owocami, kluskami i ryżem. Zdecydowanie najlepsza i najtańsza opcja obiadowa.

jedzenie import2

IMG_4531-2

IMG_7121

W Laosie króluje też sticky rice, czyli gotowany na parze, kleisty ryż. Przygotowywany i podawany w bambusowych koszyczkach jest dodatkiem do mięs, sałatek, a nawet zup. Dla nas najlepszy w wariancie na słodko – z mango i mlekiem kokosowym. Smak, za którym będziemy długo tęsknić. Chyba najlepszy deser w południowo-wschodniej Azji!

IMG_9889

A jak deser, to też pączki – z marmoladą w środku, albo oponki w posypką.

IMG_7187

IMG_7127

Małe naleśniki z mleka kokosowego. Podawane na ciepło na podstawce z liści palmowca

Małe naleśniki z mleka kokosowego. Podawane na ciepło na podstawce z liści palmowca

Co do picia? Kawa! Tak, Laotańczycy piją dużo kawy. Czarnej i mocnej. Dla mnie za mocnej, więc wymiękałam. Jeśli alkohol to Lao Beer, ponoć najlepsze piwo w Azji. Ja tam nie wiem, piwo jak piwo.

IMG_4875-2

Soki owocowe to już tradycja, nie ma się co rozpisywać

Soki owocowe to już tradycja, nie ma się co rozpisywać

IMG_7149

IMG_4583-2

Cała reszta to południowo-azjatycki standard. Nocne targi, szaszłyki, sushi, sajgonki, tajskie pad thaie. No i nieśmiertelny fried rice, zawsze i wszędzie.

IMG_7190

jedzenie import1

IMG_5837

IMG_5176-2

IMG_5181-2

IMG_4488-2

IMG_4509-2

A na koniec bonus. Szczura? Wiewiórkę? A może świerszcza?

A na koniec bonus. Szczura? Wiewiórkę? A może świerszcza?

Kasia Gądek

Gdybym mogła, zamieszkałabym w kinie. A że nie mogę, to mieszkam w namiocie. Też jest fajnie. A poza tym mam profil na Instagramie, choć nie lubię hashtagów.

2 komentarze

Leave a Reply